Dzisiaj w nocy po północy (:P) jadąc na rowerze ścieżką wzdłuż Bernardyńskiej moim oczom ukazał się niespodziewany, cudowny i magiczny widok. Dwa szare (to pewnie nie jest profesjonalne określenie koloru konia ;P) koniki (mama i źrebak) najspokojniej w świecie pasły się na trawniku przed Wawelem. Nie mogłam się powstrzymać od przystanięcia i zrobienia fotki (a tak przy okazji, to idealny dowód na to, że aparat trzeba mieć przy sobie zawsze!).
Nie było to moje pierwsze spotkanie z tymi konkretnymi konikami - w
któryś z poprzednich wieczorów gościły one wraz z jeźdźcem (jednym :P) na
Rynku Krakowskim, przy tańczących z ogniem. A kiedyś w zimie spotkałam
pulchniutko-ciężarną klacz z długowłosym, siwym panem na wierzchu nieśpiesznie kroczących
ul. Krakowską i potem przez Kazimierz.
Takie rzeczy tylko w Krakowie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz